poniedziałek, 20 kwietnia 2009

SOWY NA WESELU

Sobotni wieczór spedziłem na weselu, toteż siłą rzeczy nie mogłem aktywnie poszukiac sowich stanowisk we Włoszczowie i okolicy. Okazało się - jak już ktoś powiedział - że sowy są wszędzie. :) Jeśli zapytać gościa weselnego czy słyszał sowy, najczęsciej odpowie że tak, a poproszony o powtórzenie sowiego głosu wydobędzie z siebie HU -HU,  głos niestety niepasujący do żadnego gatunku. Jakież zatem było moje zdziwienie, gdy poprosiwszy o powtórzenie sowiego głosu, słyszanego ponoć 2 tygodnie temu, usłyszałem HU - huu - huuuuu czyli gromkie staccato po którym następiło łagodne tremolo. Tak, mój rozmówca mówił prawdę, słyszał sowę. Słyszał na tyle niedawno i dobrze, że potrafił doskonale powtórzyć jej głos. Na tej podstawie mogę stwierdzić, że puszczyki bywaja w okolicach Włoszczowy, w miejscowości Rudka. Okazało się, że sów można także szukać - i to skutecznie - na weselu :)

Uszatka na Broniewskiego

Pierwsze poszukiwania we wschodniej części Włoszczowy nie przyniosły rezultatów - sowy niestety nie odzywały się ani w okolicy nadleśnictwa (gdzie liczyliśmy na obecność puszczyka) ani w okolicy Stolbudu. Samoistnie za to pod koniec wyprawy, którą podjęliśmy z Czarkiem Nowakiem odezwał się samczyk uszatki, pięknie pohukujący na osiedlu Broniewskiego.

środa, 1 kwietnia 2009

NOWY SEZON

Wczoraj ze Zbyszkiem Rakiem rozpoczęliśmy tegoroczną inwentaryzację sów miejskich we Włoszczowie. Potwierdziliśmy obecność pójdźki w 3 z 6 ubiegłorocznych stanowisk (osiedle AK, Sanepid, Dom Pomocy Społecznej) - w dwóch ostatnich sowy odpowiedziały na stymulację głosową dubeltowo - głosami samca i samicy. W otworze wentylującym stropodach szpitala nadal rezyduje płomykówka :)  Mamy nadzieję, że to świetny prognostyk na kolejne poszukiwania!
Niestety nie ma juz sów na poddaszu domu Zbyszka na Góralu - samica zniknęła jeszcze zimą, a samczyk po intensywnym nawoływaniu zniknął jakieś 2 tygodnie temu. Ciekawe czy po znalezieniu nowej partnerki wróci na stare miejsce lęgowe.  Tymczasem, jako że przyroda nie lubi pustki, miejsce po sowach zajęły kawki. 

Z innych, niepokojących zjawisk we Włoszczowie: - pojawiła się praktyka ścinania drzew, a raczej ich korony, pozostawiając w to miejsce kikuty konarów. Początkowo myślałem, że jest to objaw dewiacji pilarza dokonującego "pielęgnującego" przycinania drzew i traktującego drzewa jak żywopłot. Niestety zbieżność takiego cięcia z miejscami gdzie gniazdowały kawki i gawrony jest uderzająca. Tak stało się m.in. w okolicy LO, gdzie w gawronim gniezdzie dotychczas miały swoje stanowiska uszatki. Szkoda, bo tak ścięte drzewa nie wyglądają estetycznie, ptaki w tym gatunki chronione (uszatka) wyniosą się, a osobiście powątpiewam czy Włoszczowa będzie bez kilku gniazd na drzewie piękniejsza i czystsza.