poniedziałek, 9 listopada 2009

KRYMINALNE ZAGADKI WŁOSZCZOWSKIEJ AWIFAUNY

Tym razem nie o sowach...w piątek zadzwonił Krzysiek z informacją, że ktoś widział martwe ptaki w okolicy ulicy Śląskiej. Jeden z nich to podobno jakiś drapieżnik. Ptaki miały być koło przystanku autobusowego tuż przy słynnym na całą Polskę peronie. Informacja była niepokojąca, bo niedawno w innej części miasta na osiedlu Góral znajdowane były ptaki zastrzelone z wiatrówki. Wydawało się, że ledwo zakończyła się jedna interwencja z udziałem policji i pouczeniem idioty z wiatrówką (o tym więcej w innym wpisie pt. Wiatrówka), a trzeba będzie rozpocząć nową. Wsiadłem do samochodu i pojechałem na miejsce. Istotnie tuż za przystankiem z pleksiglasu leżały dwa martwe ptaki - kos i krogulec. Śmierć ptaków musiała nastąpić niedawno, najwyżej kilka godzin wcześniej. Oczy ptaków, które najszybciej się psują, nadal były w dobrym stanie. Zwłaszcza krogulec wyglądał tak, jakby za chwilę miał wyrwać się z odrętwienia i polecieć. Niestety nic się takiego nie stało. Obszedłem okolicę w poszukiwaniu innych martwych ptaków. Nie znalazłszy żadnych innych wróciłem do oględzin krogulca i kosa. Oba ptaki nie miały żadnych śladów postrzelenia śrutem. Z dzioba kosa wypływała resztka soku z winogron, którymi musiał posilać się tuż przed śmiercią. Nagle wszystko stało się jasne. Tuż za przystankiem wzdłuż budynku rosła wśród świerków winorośl. Posilającego się kosa, wypatrzył krogulec - jeden z najszybszych i najzwinniejszych łowców ptaków. Ucieczka i pogoń były tak szybkie, że ptaki nie zauważyły w porannej mgle przezroczystej przeszkody przystanku. Rozbiły się o szybę. Krogulec, który świetnie manewruje nawet między gałęziami drzew, tym razem w zapamiętałym pościgu, stracił życie. Być może przyczyną była nieznajomość terenu, albo niedoświadczenie wynikające z młodego wieku drapieżnika.



WSI SPOKOJNA, USZATKOWA


Dotarła do nas spóźniona, ale miła informacja z minionego lata. W Łachowie pod Włoszczową rezyduje uszatka. Jak przystało na wiejską sowę siedziała na drewnianym płocie. Z Łachowa też docierały w minionym sezonie, niestety niepotwierdzone, informacje o słyszanych głosach pójdźkowych. Byłoby naprawdę wspaniale, gdyby się to udało potwierdzić!

WIATRÓWKA


Na osiedlu Góral zaczęliśmy znajdować martwe, zastrzelone z wiatrówki ptaki. Dość szybko udało się ustalić kto jest za to odpowiedzialny. Wezwana policja pouczyła ignoranta z wiatrówką. Dodatkowo sprawą zajęła się lokalna prasa - art w załączeniu. Niestety wszystko wskazuje na to, że z ręki głupiego człowieka zginęły także chronione pójdźki, które gniazdowały od lat w domu obok. Ich nagłe zniknięcie z dotychczasowego miejsca lęgowego daje się wytłumaczyć tylko w ten sposób. Głupota i okrucieństwo ludzi bywają załamujące - kilka bloków z zasłoniętymi otworami wlotowymi do stropodachów, jegomość z wiatrówką i nagle z 6 lęgowych par pójdziek w 2007 mamy w 2009 tylko 3 pary.