piątek, 17 października 2008

SOWY WE WŁOSZCZOWIE!

 Pójdźka, która terytorialnym zawołaniem z budynku sanepidu ogłaszała swoją obecność w styczniu 2008 r., trochę nas swoją obecnoscią zaskoczyła, a trochę upewniła w powoli rysującej się hipotezie, że wąska, pozbawiona uciążliwego przemysłu, otoczona polami i po części rolnicza Włoszczowa, jest doskonałym miejscem lęgowym dla sów. Sowy stosunkowo łatwo znajdują w starych blokach miejsce lęgowe w niezamkniętych otworach wentylacyjnych, a sąsiednie pola, łaki i sady są naturalnymi łowiskami. Dodatkowo gniazdowanie powyżej 4 piętra w otworach wentylujących stropodachy, praktycznie zabezpiecza przed drapieżnictwem kotów i kun. Pójście tym tropem i stymulacje głosowe na obrzeżach osiedli dały nam chwile niezapomnianej satysfakcji kiedy nagle z bloku obok odpowiadał nam głos samca, oświadczający, że ten teren jest już zajęty. Oczywiście doświadczyliśmy też i rozczarowań, kiedy to, nie wiedzieć czy za sprawa temperatury czy warunków meteorologicznych odpowiadała nam cisza, a zamiast sów widzieliśmy tylko zdziwione spojrzenia spóźnionych przechodnów.
Wiosna 2008 roku pozwolila nam cieszyć się odkryciem płomykówki na szpitalu, kolejnej płomykówki na Osiedlu Brożka i pójdziek na Osiedlu Broniewskiego i Góral, z czego ta ostatnia wybrala miejsce u sympatyka ptaków na poddaszu domu. Mieliśmy zatem gniazdujące w mieście 2 gatunki sów i to te najrzadsze! 

Brak komentarzy: